Przeskocz do treści

Trybunał nie-konstytucyjny

1 stycznia 2007

Śledząc media często napotykamy się na pytania do Trybunału Konstytucyjnego o zgodność z Konstytucją ustaw lub ich projektów. Zazwyczaj wnioski do Trybunału są związane z rozgrywkami partyjnymi. Rzadko spotyka się skargę konstytucyjną od przeciętnego obywatela. Dzieje się tak mimo, że prawodawstwo polskie aż jeży się od niekonstytucyjnych dziwolągów. Przykładem jest chociażby osławiona swobodna ocena dowodów w procesach karnych. Jest to rzecz rodem z PRL, dająca sądom możliwość skazania człowieka pod dowolnym pretekstem. Wtedy służyło to celom politycznym, np. opozycjonistów rozdających ulotki skazywano za zaśmiecanie. Dzisiaj zasada ta służy między innymi celom przestępczym sitwy, która opanowała wymiar „sprawiedliwości”.

Innymi przykładami dziwolągów są posiedzenia niejawne sądów, gdzie sprawy można rozstrzygać w zaciszu gabinetów, bez zawracania sobie głowy niuansami jak sprawiedliwość, prawda czy nawet przepisy prawa. Przeciętny obywatel skarżący się na bezprawie sądowe na ogół nie ma szans. Decyzja niższej instancji jest zwykle podtrzymywana bez względu na to czy miała ona sens czy nie. Czytając uzasadnienia postanowień owych sądów, jeży się włos. Nierzadko nie mają one wiele wspólnego z informacjami zawartymi w aktach sprawy.

Przykładami jaskrawego łamania Konstytucji są też artykuły 500 k.p.k. oraz 735 i 753 k.p.c. Pierwszy z nich jest zaprzeczeniem sprawiedliwości, gdyż pozwala człowieka skazać na podstawie widzimisie sędziego, bez potrzeby udowadniania winy i bez możliwości obrony, które to prawa są gwarantowane przez Konstytucję. Wymieniony artykuł daje co prawda możliwość sprzeciwu, ale jest to jedynie namiastka sprawiedliwości. W praktyce bardzo trudno się uwolnić od raz przylepionej etykietki przestępcy. Artykuły 735 i 753 k.p.c., natomiast dają w praktyce sędziom możliwość arbitralnego i niejawnego zasądzania korzyści majątkowych na rzecz jednej ze stron.

Niedawno ministerstwo sprawiedliwości wpadło na pomysł rozszerzenia możliwości skazywania bez rozprawy na kary z 10 do 12 lat pozbawienia wolności. Dziwić się należy, że skazanie bez rozprawy jest w ogóle dopuszczalne. Przypomina to czasy czerezwyczajki i Feliksa Dzierżyńskiego, który też swoje akcje uzasadniał interesem ludu i bezpieczeństwa. Zdecydowanie uważam, że lepiej byłoby przestrzegać Konstytucji, której artykuły 42 i 45 dają prawo do obrony i jawnego i sprawiedliwego procesu.

Co na to Trybunał? Ano nic. Sam nie ma prawa występowania z inicjatywą zmiany ustawy. Szary obywatel też nie ma takiej możliwości. Zgodnie z art. 79 Konstytucji, przysługuje mu co prawda prawo skargi konstytucyjnej, ale jedynie po przejściu całej procedury prawnej włącznie z apelacjami. Według ustawy nie może jednak tego robić sam, musi korzystać z pomocy prawnika. Sąd zaś zadba o to żeby do apelacji nawet nie doszło. Służy temu arbitralne przerywanie postępowania, odmawianie prawa do zaskarżenia postanowienia pod byle pozorem itd. Rolą adwokata czy radcy jest zaś nadzór aby sprawy toczyły się zgodnie z interesem profesji. Prawnicy niechętnie podejmują się kwestionowania konstytucyjności procesu czy ustaw, gdyż godzi to w sposób oczywisty w ich interes. Jawność procesów wymuszałaby na przykład, nadzór publiczny nad poprawnym ich przebiegiem i utrudniała nadużycia. Moje kilkukrotne próby znalezienia prawnika do skargi konstytucyjnej, zakończyły się fiaskiem. W jednej z kancelarii potraktowany nawet zostałem z nieukrywaną niechęcią, graniczącą z agresją.

Poza tym, że już sam rozdział Konstytucji o TK przeczy idei podmiotowości obywateli. Ustawa o Trybunale Konstytucyjnym zapewnia uprzywilejowaną rolę klasy prawniczej, tym samym utrwalając istniejący stan rzeczy. Nie ma w tym nic dziwnego. Ostatecznie ustawy pisane są przez prawników i trudno oczekiwać aby podcinali gałąź na której siedzą.
Teoretycznie istnieje możliwość zakwestionowania niekonstytucyjnych ustaw poprzez Rzecznika Praw Obywatelskich. Życzę szczęścia. Odpowiedź Rzecznika z reguły jest odmowna bez względu na meritum sprawy. Odmowie towarzyszą zagmatwane wywody prawnicze, które nieraz mijają się ze zdrowym rozsądkiem. Powód jest ten sam co poprzednio, u Rzecznika zatrudnieni są prawnicy. Owa zmowa prawników jest „porozumieniem ponad podziałami” politycznymi. Cel jest jeden, jest to interes sitwy.

Swojego czasu, usiłowałem zaangażować prawnika do pomocy w sprawie spowodowanej matactwami wymiaru sprawiedliwości. Podkreśliłem przy tym wyraźne nadużycia i niekonstytucyjność postanowień sądów. W odpowiedzi skrzywił się, nazywając moje podejście oszołomstwem. Był to prawnik związany z obecnie rządzącą koalicją.
Moje widzenie polskiej rzeczywistości jest być może inne, gdyż większość dorosłego życia spędziłem w kraju o dość dobrze ugruntowanej demokracji. Dlatego otwarte oszustwa i manipulacje polskiej mafii urzędniczej były dla mnie szokiem. Zaskoczeniem też było bierne godzenie się ludzi z istniejącym stanem rzeczy. Nadużycia są traktowane jako norma i można na nie najwyżej ponarzekać wśród znajomych. Ludzie na ogół nie chcą głośno nazwać rzeczy po imieniu z obawy o pogorszenie swojej sytuacji. Ten stan niewolniczej bierności bardzo odpowiada uprzywilejowanej warstwie, dla której Konstytucja i prawo są jedynie narzędziami propagandy. Rzesze petentów mają zaś służyć wygodnemu życiu sitwy przez płacenie arbitralnie wysokich honorariów prawniczych pomnażanych przez sztuczne apelacje.

Bogdan Goczyński

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.